Kazika Staszewskiego nie trzeba nikomu przedstawiać. Ile osób zdaje sobie sprawę z tego, że studiował socjologię w Instytucie Socjologii UW? Pewnie niewiele.
O swojej przygodzie na socjologii opowiada w wywiadzie ze Stanisławem Maksymowiczem.
Dlaczego socjologia? „Wybór był zupełnie przypadkowy. Po maturze podstawowym problemem było dla mnie uniknięcie służby wojskowej. Bardzo dużo chłopców szło na studia nie po to, by rozszerzać swoją wiedzę, ale by uniknąć obowiązkowej służby wojskowej. Nie inaczej było ze mną. Wiedziałem, że do wojska iść nie chcę (…)”.
Jakie przedmioty najmilej wspomina? „To były takie historie natury humanistycznej. Na pierwszym roku wstęp do socjologii i antropologia u profesor Nowickiej. Dosyć ciekawe były na drugim roku historia myśli społecznej u obecnego profesora Śpiewaka, jeszcze wtedy młodego magistra, oraz teorie rozwoju społecznego, które miałem z profesor Jasińską-Kanią.”
Oczywiście podczas studiów nie mogło zabraknąć muzyki i wspólnego muzykowania. Jak wspomina: „Z czasem jednak zaczynał interesować mnie najbardziej klub socjologa na dole, w podziemiach. Tam się umieściliśmy z kapelą i mieliśmy próby. (…) Piękną rzecz pamiętam, która przypomniała mi się niedawno. Jeden z profesorów miał tam wykład, gdy grzmociliśmy na dole w klubie. Któryś ze studentów powiedział: <<to pan zejdzie i im powie, żeby przestali grać, bo nic nie słychać, co pan mówi>>. Profesor na to: <<nie zejdę, bo oni tam na dole ważniejsze rzeczy mówią niż ja tu na wykładzie>>. ”
Pełen wywiad „Muzyk po socjologii” ukazał się w książce „Po co nam socjologia?”, IS UW, WAS, Warszawa 2009, s. 159-163.